ŻMIJOWY MŁYN

Mieszkał niegdyś w Zabrzu majętny młynarz. Znany w okolicy był jako człek uczciwy, który nigdy na mące nie oszukał nikogo. Dzięki swej pracy uczciwej, wiodło mu się dostatnio i poważanie miał wielkie.
Lata pewnego skuszone ilością myszy, które we młynie siedzibę swą miały żmije się spełzły z całej okolicy. Gospodarzowi, ani jego rodzinie wstrętu nie czyniąc tępieniem gryzoni się zajęły. Wygrzewały się więc żmije na młyńskich kołach i były elementem okolicy.
I choć nikt ukąszony nigdy nie został z tych, co po mąkę przychodzili, ludzie bali się gadów i woleli do innych młynów, niż do tego zachodzić. Martwił się więc młynarz, licząc zarobek. Poszedł po radę do najstarszego w Zabrzu, który obiecał swą pomoc. Pierwej się o żmijowego króla w okolicy rozpytał, czy ktoś widział węża w złotej koronie, a gdy nikt takiego gada nie widział nigdy zaklęcia odprawił przed młynem stojąc. Na ten znak, wypełzło stworzenie wszelakie, a który pełznąc starca dotknął ten nagle w głaz się zamieniał. Roje już leżało martwe, gdy na sam koniec spod wielkiego kamienia, który leżał wedle chałupy, biały wąż w złotej koronie wypełzł i sycząc w stronę starca zmierzał. Wężowa moc silniejsza od ludzkiej klątwę złamała i ukąszony starzec padł nieżywy na podwórzu.
Miejsce to długie lata wskazywał święty obraz, zawieszony na rosnącej nieopodal samotnej gruszy. Z czasem młyn zapadł się, czy też spłonął po burzy... pozostała jedynie legenda o żmijowym królu, co w okolicy Zabrza mieszkał.

Copyright © 2014 Legendy Polskie , Blogger