DĄBRÓWKA NA ŁYSEJ GÓRZE

DĄBRÓWKA NA ŁYSEJ GÓRZE

Łysa GóraDawno, dawno temu na Łysicy i Łysej Górze stały dwie świątynie pogańskie, największe ponoć między Odrą i Wisłą. Dookoła rozciągały się ogromne bory jodłowo-bukowe. Na straży gontyn i kapłanów stały oddziały wojowników, bo świątynie te były już kilkakrotnie rabowane przez Jaćwingów. Gdy w gontynach odbywały się uroczystości pobierania miodu, z południa podążał orszak książęcy. Mieszko I wiózł do kraju Dąbrówkę, młodą księżniczkę czeską. Książę jechał na bogato przybranym koniu. Dąbrówka spoczywała w wygodnej kolasie, którą ciągnęły białe rumaki. Rycerze i duchowni towarzyszyli parze.
Zapadł wieczór. Zmęczeni podróżnicy chcieli przenocować w jednej z gontyn, ale jako obcych nie wpuszczono ich do środka. A kiedy orszak odchodził napadł nań oddziały strzegące świątyń. Wywiązała się walka. Po obu stronach było wielu rannych. Jedna strzała raniła Dąbrówkę, inna zaś utkwiła w krzyżu niesionym przez zakonnika. W tym momenci...

TRÓJGŁOWY POTWÓR

TRÓJGŁOWY POTWÓR

W dawnych czasach w miejscowości pod Nowym Sączem żył potwór o wielu głowach, stąd powstała nazwa Wielogłowy.
Potwór ten wyrządzał wiele krzywd, niszczył pola, biegając po nich stąd też nazwę swą otrzymały Biegonice.
W innym miejscu doszło z nim do zwady, stąd późniejsza nazwa Zawada. Stamtąd potwór poszedł na Trzetrzewinę, która to miejscowość zawdzięcza mu swoją nazwę, gdyż popełnił tam „trzecią winę”, lecz tutaj ludzie postanowili go złapać, co nie było rzeczą łatwą. Dlatego też nastawiano na niego zapaści na górze między Trzetrzewiną, a Chełmcem, zwaną „Paścią Górą” i zdołali go złowić.
Później poprowadzono go lasem w kierunku Klęczan, gdzie

LEGENDA O ŹRÓDEŁKU PRZY MURACH MIEJSKICH

LEGENDA O ŹRÓDEŁKU PRZY MURACH MIEJSKICH

Nowy SączU podnóża Baszty Krakowskiej wybijało źródełko nigdy nie zamarzającej wody tworzącej w ocembrowaniu biały osad o zapachu i smaku siarki. Na zamku sądeckim straż przy bramie pełnili młodzi, odważni rycerze. Co jakiś czas ginęli bez śladu – nikt nie mógł dojść co się z nimi stało. Szykano więc odważnego rycerza, który wyśledziłby co odciąga strażników od obrony zamku i dlaczego przepadają bez wieści.
Znalazł się taki śmiałek, uzbrojony w halabardę stanął nieopodal Baszty Kowalskiej na straży. Miał też przy sobie kredę święconą i różaniec. Kredą zakreślił wokół siebie koło, różańcem okręcił dłoń. Gdy minęła północ młody rycerz usłyszał piękne śpiewy, muzykę i wyłaniające się ze źródełka nimfy, które zapraszały go do tańca. Spostrzegł rycerz, że

ŚMIERĆ

ŚMIERĆ

Pan Bóg bardzo się radował po stworzeniu ludzi, lecz gdy okazało się, że dzieci Boże zaczęły grzeszyć smutek go ogarnął. Miał raz nawet wygubić cały rodzaj ludzki, lecz żal ich się mu zrobiło i pozwolił im dalej bytować. Pomyślał se wtedy, niech żyją na świecie, rozmnażają się, lecz żeby ich za dużo nie było i ścisku nie tworzyć na ziemi, stworzył Śmierć. Będzie chodziła po całej Ziemi, po jednym będzie zbierała i do mnie przyprowadzała, a ja sobie z nimi wówczas porozmawiam.
Zrobił też w niebie spis wszystkich aniołków i żeby policzyć je dokładnie wszystkie do siebie zwołał na plan niebieski. Przyleciały prawie wszystkie, jeden tylko młody aniołek pięknej dziewczyny w porę nie zdążył, bo skrzydełka miała małe i wolno leciała. Pan Bóg w międzyczasie przegląd rozpoczął, każdego aniołka na listę zapisał i inne zadanie mu przeznaczył. Na sam koniec przyleciała śliczna anielica, zmęczona długą drogą. Zmartwił się Bóg, bo wszystkie zadania już rozdał, lecz

KLUSKOWA BRAMA

KLUSKOWA BRAMA

WrocławLegenda mówi, że pewnemu chłopu z Dębia pod Wrocławiem zmarła żona. Znakomita kucharka i wspaniała kobieta, nic więc dziwnego, że mąż opłakiwał nieboszczkę. Żal mu też było, że nigdy nie zje już potraw przez nią przyrządzonych, a szczególnie klusek śląskich, które uważał za wyśmienite.
Pewnego dnia targowego we Wrocławiu, zmęczony chłop zasnął pod kościołem św. Idziego, a gdy spał przyśniła mu się zmarła kobieta. Martwił ją jego smutek i to że mąż schudł i zmizerniał, nic też nie przyprawiało go o radość. Obiecała mu więc magiczny garnek pełen klusek, który sam będzie się napełniał, gdy tylko będzie czuł głód, jedynym warunkiem jest to, żeby zawsze pozostawała w nim chociaż jedna niezjedzona kluska. Gdy się obudził ujrzał...

KLĄTWA RADOGOSTA

KLĄTWA RADOGOSTA

Legenda RadogostaRzecz ta działa się w czasach, gdy wielkie obszary ziemskie porastała puszcza niezmierzona, w krainie Niemczą Łużycką zwaną rządził król Radogost. Kraj był to rozległy, a Radogost władca potężny rządził w nim sprawiedliwie. Zamek okazały na górze postawił, siedzibę swego rodu, potężny, by żadnej sile nieprzyjacielskie poddać się nie musiał. Pewnego razu na dwór króla przybył wędrowiec z dalekiej krainy, chytry człek wnet zaczął kadzić królowi, potęgę jego wychwalając i tym samym do łask chciał się wkupić. Królowi spodobał się nieznajomy i wnet jego ulubieńcem został, a Radogost rad o zdanie się jego nawet w ważnych sprawach pytał. Za namową nieznajomego zgodził się też władca osiedlić nowoprzybyłych, którzy mieli ponoć przynieść chwałę i bogactwo królestwu. Król był wdowcem przez lat wiele i miał jedyną córkę, którą kochał nad życie...
GRYF

GRYF

Legenda Miasta SzczecinJak głosi jedna z legend szczecińskich gryf na te ziemie przybył wraz z boginią Sediną. Po kolejnej kłótni wśród bogów Olimpu Sedina zabrała swojego wiernego Gryfa oraz Hermesa i popłynęła z nimi w nieznane. Dotarli oni daleko na północ, gdzie morze nie było już takie słone, a roślinność krain mniej bujna. Wiedziona intuicją. Sedina skierowała łódź w stronę jednej z delt rzek. Wpłynęli w głąb nieznanego lądu. Wkrótce oczom bogini ukazał się przepiękny krajobraz. Wysokie, nagie wzgórze, u którego podnóża rozpościerał się gęsty las. Na brzegu pasły się sarny i jelenie, a dookoła rozbrzmiewał niebiański śpiew ptaków. Sedina urzeczona widokiem postanowiła posadzić na szczycie wzniesienia dąb. Obok ziarenka Hermes rzucił piórko symbolizujące lotny umysł i...
HISTORIA KOCHANKA WICI

HISTORIA KOCHANKA WICI

Historia kochanka WiciWiciokrzew - piękna roślina, która oplata balustrady naszych tarasów legendę wywodzi od tragicznej historii kochliwego młodzieńca. Jak to było dokładnie… Przeczytajcie!
Mieszkał przed wiekami na wyspie Wolin chłopak bardzo płochy imieniem Wić. Przystojny był niezwykle więc kochały się w nim wszystkie dziewczyny z okolicy, lecz ten gdy jeszcze był młody nie w głowie miał amory, bawił się dniami całymi beztrosko, a gdy wąs zaczął mu rosnąc poczuł wolę nieba i coraz zuchwalej na swe sąsiadki spoglądał. Czerwieniły się więc panny pod gorącem tych spojrzeń. Nie raz, nie dwa skradł też ukradkiem której całusa, taki był z niego frywolnik. Każdej też, która na więcej mu pozwoliła miłość dozgonną przysięgał, a one za to kochały go jeszcze bardziej. Wysoki, szczupły blondyn miał podejście do dziewcząt, a z nich wszystkich najmilsze były mu cztery. Żadnej nie myślał z nich brać za żonę i rodzinę z nią zakładać, lecz każda urok miała dla niego, bo różniły się od siebie jak cztery strony świata. Spoglądali z nieba bogowie pogańscy na próżne życie Wicia i...

LEGENDA TORUŃSKICH PIERNIKÓW

LEGENDA TORUŃSKICH PIERNIKÓW

Mieszkał niegdyś w Toruniu stary piekarz Bartłomiej. Pomagał mu w pracy czeladnik, równie znający swe dzieło jak i sam mistrz, lecz z tą różnicą, że temu na sławie nie zależało. Chłopak kochał się w pięknej jedynaczce Bartłomieja, lecz rodzina dziewczyny nie chciała wydać panny za biednego piekarczyka. Na zięcia upatrzyli sobie tłustego szlachcica dużo starszego od panny. Cóż mógł dać jej młody chłopak ponad słodkie ciastko i polne kwiatki. Szlachcic zaś obsypywał ją biżuterią ze szczerego złota. Pewnego dnia, gdy chłopak zrywał dla panny niezapominajka znad brzegu strumyka, zobaczył tonącą pszczołę...
TAJEMNICA ZEGARA KATEDRALNEGO

TAJEMNICA ZEGARA KATEDRALNEGO

Kielce
Był rok 1727, kiedy to biskup krakowski Feliks Szaniawski sprowadził do Kielc zegarmistrza, nadzwyczaj w tej sztuce biegłego. Zlecił mu zrobienie zegara i umieszczenie go na szczycie nowo odbudowanej dzwonnicy kolegiackiej. Zegar miał wskazywać wiernym kiedy pora do pacierza klękać lub do pracy śpieszyć.
Zegarmistrz zabrał się ostro do pracy. W kilka miesięcy później nawet w warszawskich salonach mówiło się o ciekawej innowacji technicznej kieleckiej kolegiacie, jaką był zegar bijący nie tylko godziny, ale i kwadranse. Takie urządzenie w owych czasach było bowiem rzadkością. Na wieży jednak umieszczono, ku zdziwieniu mieszczan, tylko trzy tarcze zegarowe. Kielczanie zastanawiali się dlaczego nie cztery- po jednej z każdej strony świata i posądzili Szaniawskiego o skąpstwo. Biskup podobno miał wiele różnorodnych zainteresowań. Był z zamiłowania mechanikiem i architektem; zalecając wykonania prac mistrzom tych zawodów, często udzielał im rad, choć nie zawsze trafnych. Najczęściej uwagi przyjmowano, ale nie stosowano się do nich. Tymczasem....

O CZECHU, LECHU I RUSIE

O CZECHU, LECHU I RUSIE

herbPrzed wiekami, gdy ziemie między dwiema pięknymi rzekami Wisłą i Odrą pokrywały nieprzebyte bory, w których łatwiej było spotkać tura, czy niedźwiedzia niż myśliwego, w poszukiwaniu nowego miejsca osiedlenia przywędrowały  tu plemiona słowiańskie. Na ich czele jechali trzej rodzeni bracia: pogodny, jasnowłosy Lecz, bystry i ruchliwy Czech oraz milczący Rus. Po długiej wędrówce puszcza przerzedziła się i oczom wędrowców ukazała się piękna kraina poprzecinana pagórkami i jeziorami, w których odbijał się błękit nieba. Niezwykły widok zachwycił braci, szczególnie zaś ujął serce Lecha. Na jednym z pagórków bracia dostrzegli ogromny, rozłożysty dąb, a na nim swoje gniazdo zbudował biały orzeł. Ten piękny ptak, na widok zbliżających się ludzi rozpostarł skrzydła i wzbił się w powietrze. Rus chwycił za łuk, jednak Lech powstrzymał go, gdyż uznał to za znak, by tu osiąść na stałe i założyć swój gród. Białego orła, którego widział na tle zachodzącego purpusą słońca, obrał sobie lecz za godło państwa, zaś gród, który zbudował w tym miejscu, nazwał Gniezdnem.
Copyright © 2014 Legendy Polskie , Blogger