BIELICZKA SOLNA

Od dawien dawna podejrzewali górnicy, że po kopalni w Wieliczce ktoś chodzi nocami. Próbowano złapać tę postać, lecz zawsze umykała na czas,a poszukujący tylko z daleka widzieli, że kobieta to być musiała, szczupła i wysoka w sukni do ziemi.
             Pracował tego czasu w kopalni Michałek. Znany był wszystkim ze swego sprytu i pracowitości. Lubił swą pracę bardzo i całe serce w nią wkładał. Jednego dnia został dłużej w pracy, by z robotą podgonić i gdy pracował sam jeden zauważył nagle kobietę, która siedziała opodal niego na beczce. Przeraził się bardzo, lecz nic po sobie znać nie dał. Ubrana cała na biało, lecz włos miała czarny, a usta krwiście czerwone. Nagle ozwała się tymi słowami: -Przyszłam do was Michale, bo sprawę mam ważną, nie lękaj się i usiądź przy mnie, a powiem ci w czym rzecz, lecz żeby pracy twej nie przeszkadzać, skrzaty za ciebie robiły będą. I wnet spod jej sukni wyskoczyło kilka malutkich kudłatych ludzików, niczym kuleczki śnieżne. 
             Opowiedziała Michałowi historię swej miłości, gdy była jeszcze młodą dziewczyną zakochała się w górniku, który wtenczas pracował. Chodzili za rękę po długich podziemnych korytarzach i czas im płynął szczęśliwie. Miłość dozgonną sobie przyrzekli, lecz wojna okrutna wezwała kochanego i musiał on zaciągnąć się do wojska. Obiecał, że gdy tylko wojna się skończy powróci do Bieliczki i już nigdy się nie rozstaną. Czekała więc lat kilka, lecz doczekać się już dłużej nie mogła. Z nudów zdobiła komnaty i korytarze narostami solnymi, by wzrok nimi cieszył kochanek gdy wróci. Lecz najbardziej pragnie spojrzeć na świat ludzi, ten do którego odszedł jej miły, a może już wraca do niej z daleka i ujrzy go nadchodzącego. Klątwa jednak na niej ciąży i o własnych siłach z kopalni wyjść nie może. Dlatego też przyszła prosić Michała, by ten ulitował się nad nieszczęśnicą i na rękach ją wyniósł. Wahał się długo, lecz serce miał tkliwe i ruszyła go smutna opowieść, chwycił na rękę Bieliczkę i pobiegł nią schodami prost do wyjścia. Z początku była lekka i szybko drogę pokonywali, lecz na każde 100 metrów, kobieta jakby 100 kg na wadze przybierała. Już byli u wyjścia, już prawie promienie słoneczne czuli na skórze, wtedy wiatr powiał silny i Bieliczka rozsypała się mu w rękach, pozostała z niej tylko kupka soli białej i czystej. 
             Nikt już odtąd jej nie widział. Lecz narosty solne nadal pojawiają się w komnatach.

Legenda kopalnii soli


Kopalnię soli w Wieliczce od roku 1945 po dziś dzień zwiedziło już 36 milionów turystów z całego świata!
Największa rzeźba w kopalni waży 35 ton.
W czasach Króla Kazimierza Wielkiego dochody dla Skarbu Państwa z wydobycia i esploatacji wielickiej soli stanowiły 1/3 zastrzyku gotówki do skarbca. 
Kopalnia ma 327 m, co znaczy, że bez trudu zmieściła by się w niej wieża Eiffla.