W kościele katedralnym w Poznaniu znajduje się grobowiec Wawrzyńca Powodowskiego. Piastował on urząd komandora maltańskiego aż do roku 1543, w którym przeniósł się do wieczności. Napis na nagrobku tym mówi: iż po śmierci przez rok cały (dziwny pobożnymi i tajemniczymi zjawieniami) z grobu wychodził i podczas mszy uroczystych 20 śpiewanych u wielkiego ołtarza z dobytym mieczem podczas ewangelii świętej między stallami prałatów i kanoników, a stallami niższego duchowieństwa widocznie stawał. Po ukończonej zaś mszy niknął. Naradziwszy się przeto prałaci i kanonicy odprawili za niego rozmaite nabożeństwa, przybrawszy postać pokorną, lichtarze wielkie z woskowymi świecami, które według ceremoniału akolici nosić powinni, trzymali w ręku sami prałaci, a w ich nieobecności kanonicy, a tak ustało na koniec owo okropne zjawisko roku 1544 dnia 26 kwietnia. Podanie dodaje jeszcze, iż takowe okazywanie się w kościele zmarłego Powodowskiego karą było za jego naśmiewanie się za życia z płonnego, jak mniemał, zwyczaju, aby kawaler maltański w czasie nabożeństwa pałasz dobywał i nim w powietrzu przed ołtarzem machał.
Zjawa miała ukazywać się na przestrzeni jednego roku, pomiędzy 1543, a 1544 rokiem. Duchem owym był Wawrzyniec Powodowski, zmarły w 1543 roku i pochowany w obecnej kaplicy Matki Boskiej Częstochowskiej i św. Stanisława Kostki. Ów Powodowski był joannitą, czyli kawalerem maltańskim.
Jak głosi tablica znajdująca się na jedynym z filarów, w dniu 26 kwietnia 1544 roku po odprawianiu specjalnego nabożeństwa, duch Wawrzyńca zniknął i już się więcej nie pojawił.
Jak głosi tablica znajdująca się na jedynym z filarów, w dniu 26 kwietnia 1544 roku po odprawianiu specjalnego nabożeństwa, duch Wawrzyńca zniknął i już się więcej nie pojawił.