DWIE MOGIŁY

Rzecz miała miejsce przed laty w gminie Skołyszyn. Pewnego lipcowego dnia sprzedawszy na jarmarku w Jaśle krowę wracał do domu jeden z mieszkańców wraz z synem. Droga przed nimi była długa. Zadowoleni z transakcji rozmawiali głośno. Kiedy przechodzili drogą obok lasu, wybiegli nagle rabusie. Była to banda znana w okolicy. Dowodził nimi okrutny człowiek, nie znający litości. Rzucili się na ojca, który bronił się dzielnie, lecz szans większych nie miał. Syn korzystając z zamieszania w lesie się schował. Schowany w gąszczu nocy doczekał i zapłakany postanowił do domu się udać, do matki i rodzeństwa, które na nich czekało. Dotarł do pierwszej chaty, gdzie historię swą opowiedział. Tam na noc też został, by dnia następnego do domu ruszyć. Kładąc się spać nie wiedział
biedny chłopak jeszcze, że dom ten należał do herszta tej bandy i spać go kładła jego żona, równie okrutna kobieta. 
                    Kiedy pijany zbój wrócił do chaty, opowiedziała mu kogo goszczą. W izbie było ciemno, tliła się tylko maleńka świeczka na stole. Chwycił chłopca, który spał na posłaniu i kark mu na miejscu skręcił. Okazało się później, że dzieckiem pozbawionym życia okazał się jego syn pierworodny, a sierota zdołał schować się, gdy rozmowę małżeństwa usłyszał. Chłopiec szczęśliwie do domu dotarł. 
                      Bandyci grasowali jeszcze długo w tych lasach, aż do czasu gdy przez las przejeżdżało kilku krzepkich kowali. Uzbrojeni byli, gdyż wiedzieli, że niebezpieczeństwo im grozi. Jechali więc czujnie, więc nie byli zaskoczeni napadem. Wszyscy zbójcy padli pod toporami kowali. Pochowali ich nieopodal w dwóch mogiłach, przy leśnej drodze. Ciała zbójców pogrzebane w kopcach można dostrzec i obecnie pod święcańskim lasem.