RABACJA JAKUBA SZELI
Pamiętny był rok 1846. We wszystkich trzech zaborach nie doszło do planowanego powstania ogólnonarodowego. Dodatkowo na terenie Galicji urzędnicy austriaccy przekonywali chłopów, że szlachta chce wymordować swych poddanych. Zachęcali ich, by w czynny sposób przeciwstawiali się nieprzyjaciołom tak kochającego ich króla, w nagrodę obiecywano im zniesienie pańszczyzny.
Natrafili na podatny grunt. Na wsi panował głód i choroby. Wielu chłopów nienawidziło szlachty, miało poczucie krzywdy i wielowiekowego ucisku pańszczyźnianego. Nic dziwnego, że to wszystko przyniosło żniwo w krwawym buncie chłopskim, czyli rabacji, która objęła także nasze ziemie.
Trudno ocenić ile legendy, a na ile prawdy jest w opowiadaniu związanym z tymi wydarzeniami. Budził się mroźny, chodź słoneczny dzień. Z lasu wyłonił się kilkunastoosobowy oddział jezdnych. Jechali konno, na oklep, ubrani z chłopska, w białe płótnianki i baranie kożuchy. W ich rękach połyskiwały kosy postawione na sztorc, siekiery i widły. Prowadził ich człowiek w średnim wieku, o długich opadających na ramiona włosach. Był to Jakub Szela, przywódca rabacji. To nazwisko budziło na przemian podziw i przerażenie. Mówiono, że zabił własną żoną. Od dłuższego czasu rebelianci napadali na dwory, rabowali i mordowali szlachtę. Chłopi masowo odmawiali odrabiania pańszczyzny. Szela już wcześniej mocno naraził się swemu dziedzicowi z rodu Boguszów oraz jego bratu, dziedzicowi Siedlisk. Teraz chciał z nimi wyrównać rachunki. Oddział zbuntowanych chłopów podjechał pod bramy folwarku. Rozbito je uderzeniami siekier. Kilku chłopów z wrzaskiem wbiegło do budynku skąd po chwili słychać było płacz kobiet i dzieci oraz szamotaninę. Niedługo potem na dziedziniec wyprowadzono samego gospodarza. Uderzeniem obucha powalono go na ziemię. Po każdym ciosie chłopi przypominali im, jak ich gnębiono. Następnie na rozkaz Szeli przystąpili do pastwienia się nad dziedzicem. Żywcem cięto go piłą do drewna. -Rżnijcie powoli, bo było to dobre panisko - kpił Szela. Po zabiciu dziedzica i obrabowaniu dworu Szela wraz z innymi skierował się do siedziby jego brata w Siedliskach. Gdy przejechali przez sąsiednie wioski, sprawiały one wrażenie, że wymarły. Chociaż ich mieszkańcy wiedzieli, że Krwawy Jakub napada tylko na szlachtę, większość wolała schodzić mu z drogi. Było jednak i sporo takich, którzy przyłączali się do jego oddziału.
Po dotarciu na miejsce chłopi na rozkaz Szeli otoczyli dwór. Kopniakami i uderzeniami kijów przepędzili służbę. Dziedzic wraz z rodziną i swymi gośćmi schronił się w domu. Po wyważeniu drzwi i wejściu do środka na oczach kobiet i dzieci, rozprawiono się ze wszystkimi obecnymi mężczyznami. Samego dziedzica Szela osobiście przebił widłami w jego pokoju. Krew rozprysnęła się po całej izbie. Zmierzchało już gdy po ogołoceniu dworu mściciele krzywdy ludu ruszyli dalej. Nie zdawali sobie sprawy, że jak inni stali się tępym narzędziem w ręku Austriaków, którzy posłużyli się nimi by stłumić powstanie narodowe przygotowywane przez szlachtę.
Kiedy po tych krwawych zajęciach na dworze w Siedliskach usiłowano zetrzeć ze ścian pokoju dziedzica jego krew nie dało to żadnego efektu. Próby ponawiano kilkakrotnie. Bez skutku. Wówczas na polecenie wdowy ściany pobielono. I to nic nie dało. Czerwone krwawe plamy przebijały nadal. W końcu zastawiono je dużą szafą, ale i tak niewielu mieszkańców dworu i gości chciało przebywać w pokoju, gdzie popełnioną tak straszliwą zbrodnię.
A co z Jakubem Szelą? Austriacy przesiedlili go na Bukowinę, gdzie otrzymał gospodarstwo. I choć tam zmarł, ponoć jego upiorny duch później wielokrotnie krążył nocami nad okolicami Smarzowej i Siedlisk.
Natrafili na podatny grunt. Na wsi panował głód i choroby. Wielu chłopów nienawidziło szlachty, miało poczucie krzywdy i wielowiekowego ucisku pańszczyźnianego. Nic dziwnego, że to wszystko przyniosło żniwo w krwawym buncie chłopskim, czyli rabacji, która objęła także nasze ziemie.
Trudno ocenić ile legendy, a na ile prawdy jest w opowiadaniu związanym z tymi wydarzeniami. Budził się mroźny, chodź słoneczny dzień. Z lasu wyłonił się kilkunastoosobowy oddział jezdnych. Jechali konno, na oklep, ubrani z chłopska, w białe płótnianki i baranie kożuchy. W ich rękach połyskiwały kosy postawione na sztorc, siekiery i widły. Prowadził ich człowiek w średnim wieku, o długich opadających na ramiona włosach. Był to Jakub Szela, przywódca rabacji. To nazwisko budziło na przemian podziw i przerażenie. Mówiono, że zabił własną żoną. Od dłuższego czasu rebelianci napadali na dwory, rabowali i mordowali szlachtę. Chłopi masowo odmawiali odrabiania pańszczyzny. Szela już wcześniej mocno naraził się swemu dziedzicowi z rodu Boguszów oraz jego bratu, dziedzicowi Siedlisk. Teraz chciał z nimi wyrównać rachunki. Oddział zbuntowanych chłopów podjechał pod bramy folwarku. Rozbito je uderzeniami siekier. Kilku chłopów z wrzaskiem wbiegło do budynku skąd po chwili słychać było płacz kobiet i dzieci oraz szamotaninę. Niedługo potem na dziedziniec wyprowadzono samego gospodarza. Uderzeniem obucha powalono go na ziemię. Po każdym ciosie chłopi przypominali im, jak ich gnębiono. Następnie na rozkaz Szeli przystąpili do pastwienia się nad dziedzicem. Żywcem cięto go piłą do drewna. -Rżnijcie powoli, bo było to dobre panisko - kpił Szela. Po zabiciu dziedzica i obrabowaniu dworu Szela wraz z innymi skierował się do siedziby jego brata w Siedliskach. Gdy przejechali przez sąsiednie wioski, sprawiały one wrażenie, że wymarły. Chociaż ich mieszkańcy wiedzieli, że Krwawy Jakub napada tylko na szlachtę, większość wolała schodzić mu z drogi. Było jednak i sporo takich, którzy przyłączali się do jego oddziału.
Po dotarciu na miejsce chłopi na rozkaz Szeli otoczyli dwór. Kopniakami i uderzeniami kijów przepędzili służbę. Dziedzic wraz z rodziną i swymi gośćmi schronił się w domu. Po wyważeniu drzwi i wejściu do środka na oczach kobiet i dzieci, rozprawiono się ze wszystkimi obecnymi mężczyznami. Samego dziedzica Szela osobiście przebił widłami w jego pokoju. Krew rozprysnęła się po całej izbie. Zmierzchało już gdy po ogołoceniu dworu mściciele krzywdy ludu ruszyli dalej. Nie zdawali sobie sprawy, że jak inni stali się tępym narzędziem w ręku Austriaków, którzy posłużyli się nimi by stłumić powstanie narodowe przygotowywane przez szlachtę.
Kiedy po tych krwawych zajęciach na dworze w Siedliskach usiłowano zetrzeć ze ścian pokoju dziedzica jego krew nie dało to żadnego efektu. Próby ponawiano kilkakrotnie. Bez skutku. Wówczas na polecenie wdowy ściany pobielono. I to nic nie dało. Czerwone krwawe plamy przebijały nadal. W końcu zastawiono je dużą szafą, ale i tak niewielu mieszkańców dworu i gości chciało przebywać w pokoju, gdzie popełnioną tak straszliwą zbrodnię.
A co z Jakubem Szelą? Austriacy przesiedlili go na Bukowinę, gdzie otrzymał gospodarstwo. I choć tam zmarł, ponoć jego upiorny duch później wielokrotnie krążył nocami nad okolicami Smarzowej i Siedlisk.
Jakub Szela był przywódcą chłopskiego powstania w 1846 roku w Galicji Zachodniej, zwanego też rabacją galicyjską. W 1846 stanął na czele buntu chłopskiego, napadając i rabując dwory szlacheckie w powiatach tarnowskim i jasielskim.
Szela należy do najbardziej kontrowersyjnych postaci w polskiego historiografii.
W "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego, postrzegany jest jako "galicyjski upiór".
Szela należy do najbardziej kontrowersyjnych postaci w polskiego historiografii.
W "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego, postrzegany jest jako "galicyjski upiór".