KAROCA BISKUPA

legenda biskupaStoi w powiecie chrzanowskim zamek na górze wysokiej, ze wszech stron las go gęsty okala i chociaż w jego murach nie słychać już rozmów, to jednak w chłodne noce takie jak ta można dojrzeć z okna baszty, że karoca czarna ciągniona przez takież konie mknie ku niemu polną drogą, lecz by zrozumieć powód tego pośpiechu cofnąć się nam przyjdzie lat 500..
Wtedy to w baszcie zamku Lipowieckiego karę swą odbywał  Francesco Stancaro ksiądz włoskiego pochodzenia, początkowo katolik oddany, z czasem odmienne zaczął głosić poglądy odwrócenia się od kościoła świętego nakazując. Urody był nader niepośledniej, włos na jego głowie kruczoczarny, a oczy ciemne spoglądały przez kraty, gdzie ciągle wartownik był postawiony. Bano się po pierwsze by zbieg nie uciekł, a po wtóre by na życie swe targnąć się nie próbował, i śmiercią swą męczeństwa dla siebie podobnych jako zachęty do działania nie czynić. Dnia każdego

do wartownika przychodziła córka, dziewczę młode i płoche, która widząc oczy więźnia zza krat wyglądające strasznie mu była ciekawa. Na imię jej było Helena. Pewnego dnia, gdy ojciec Heleny zmożony chorobą nie mógł warty pełnić, ona zaproponowała, że posiedzi przy drzwiach, a gdyby się działo coś niezwykłego larum na cały zamek uczyni. Tak też postanowiono. Dziewczęce serce skore było do uczuć i szybko zatraciło się w tajemniczym więźniu. Za namową jego zgodziła się pod suknią przynieść mu sznur, a wolny miał z nią uciec daleko w rodzinne strony. Żal było Halszce rodzinny dom zostawiać, lecz serce kazało jej czynić inaczej. Nocy ciemnej przyniosła sznur kochanemu, a ten spuścił się po nim z baszty wprost za mury do lasu okolicznego, po czym uciekł. Próżno dziewczyna czekała na niego w miejscu umówionym, Francesco się nie pojawił. Kury już piać poczęły, gdy zrozumiała nieszczęsna jak wielce oszukana została. Alarm podniosła i do wszystkiego się przed biskupem na zamku mającym swoją siedzibę się przyznała. Karoca zaprzężona w 6 karych koni wyjechała w pościg za zbiegiem. Szukano dzień cały i prawie północ już była, gdy do zamku powrócono. Pierwszy biskup wysiadł w purpurową szatę ubrany, a za nim dwaj księża wyciągnęli człowieka skulonego i zmarzniętego w kajdany zakutego. 
-Fracesco Stancaro, Italijczyku z Mantui, skazany za swe herezje na więzienie w tym oto zamku z któregoś uciekł namówiwszy dziewczę do pomocy zostajesz skazany na utratę gardła- powiedział biskup, a kat stojący opodal topór podniósł...
Po dziś dzień mieszkańcy okolicznych wiosek przysięgają, że widzieli karocę, która mknęła przez las, w karocy tej siedział człowiek w szacie czerwonej oraz drugi nędznie odziany. 
Co się tedy stało z naiwną Heleną możecie zapytać, lecz powiem wam, że to już będzie kolejna legenda... 


Zamek Lipowiec był niegdyś potężna warownią w stylu gotyckim. Początki jej sięgają XIII wieku. 
W XV i XVII wieku mieściło się w nim więzienie dla księży i propagatorów reformacji. 
W dolnej części zamkowej baszty znajdował się loch głodowy, gdzie więźniowie ginęli tą straszną śmiercią. 
Najsłynniejszym biskupem rezydentem był Zbigniew Oleśnicki, który zasłynął uratowaniem życia króla Jagiełły  w czasie bitwy pod Grunwaldem. Po dziś dzień za drobną opłatą możemy zwiedzać mury tej budowli.