CUDOWNA FIGURA Z JASŁA

Skąd się pojawiła i jak długo tu jest nikt nie wiedział. Starzy ludzie opowiadali, że cudowna rzeźba Matki Bożej przybyła do Jasła z Węgier. Nieraz zastanawiano się, dlaczego właśnie ten zakątek kraju obrała sobie za dom. Zamieszkała w kościele braci karmelitów i od razu zasłynęła cudami. Wierni przyjeżdżali nawet z daleka, aby pomodlić się pod figurą. Przybywali młodzi i starzy, chorzy i zdrowi, a ona słuchała tych modlitw i pomagała w ich nieszczęściach.
Pewnej wiosny trwoga zawisła nad miasteczkiem, po długiej zimie górskie strumyki zamieniły się w rwące rzeki niosące ze sobą błoto i kamienie. Powódź była nieunikniona. Mieszkańcom pozostał jeden tylko ratunek, a była nim figura Matki Boskiej. Po błagalnym nabożeństwie cudowną figurą wyniesiono przed kościół w uroczystej procesji, lud przeszedł wzdłuż rzeki. Nagle od figury rozbłysła jasna łuna światła, najbliżej stojący zostali oślepieni na chwilę od jej blasku. Nikt nie wiedział co się dzieje, lecz od tej chwili woda w rzece zaczęła opadać. Miasto zostało ocalone.
W kilka lat po tym zdarzeniu, gdy król Kazimierz rościł sobie pretensje do korony węgierskiej, miał miejsce kolejny cud. Najazd węgierski ogarnął Jasło...

Ludzie zaczęli uciekać na zamek wraz ze swym dobytkiem. Kto żyw przygotowywał się do obrony. Walki trwały długo, a oblężonym zaczął doskwierać głód i brak amunicji. Wówczas po raz kolejny wyszła procesja z cudowną figurą. I stał się cud. Żadna strzała nie musnęła nawet figury, ani ludzi idących w procesji za nią. Widząc to wódz węgierski zarządził odwrót. Wiele cudów, uzdrowień i łask doznał lud od Maryi. Jej wizerunek znany był w całych Karpatach. Pewnego dnia dzwony, jak oszalałe biły w miasteczku. Wieściły pożar kościoła karmelitów, w którym dom swój miała niezwykła figura. Przez wiele godzin wszyscy mieszkańcy nosili wiadrami wodę z rzeki, aby walczyć z żywiołem. Niestety cały kościół spłonął do cna. Następnego dnia, gdy przystąpiono, do oczyszczania pogorzeliska. Spod spalonych zgliszczy odkopano figurę. Ani jeden płomień nie zajął drewnianego posągu, nie była nawet okopcona. Wiele dni trwały później uroczyste obrządki dziękczynne.
Po owym pożarze przeniesiono Matkę Boską do kościoła w pobliskim Tarnowcu, gdy po dziś dzień błogosławi ludziom.



Copyright © 2014 Legendy Polskie , Blogger