MASZKARON

Znad okien zamku we wszystkie strony patrzą kamienne twarze. Wszystkie wyrażają rozmaite nastroje i uczucia - gniewają się, śmieją, kpią i grożą, wszystkie wywołują w patrzących przerażające odczucia. Ogółem tych twarzy jest 197. Lud je nazywa ,,diabelskimi maszkarami" i o ich powstaniu krążą rozmaite opowieści. Oto jedna z nich:
Zamek książęcy był prawie gotowy, brakowało jeszcze tylko ozdób zewnętrznych. Nadzwyczaj wybitny mistrz murarski przyrzekł Wallensteinowi, że wykona coś nadzwyczajnego.
Mistrz łamał sobie głowę, jak oryginalnie ożywić zamkowe mury. Myślał o bohaterach i aniołach, ale nic nie wychodziło. W końcu odezwał się ,,A choćbym duszę diabłu zapisał, zrobiłbym to, gdyby mi on podsunął dobrą myśl". Nagle poczuł, że ktoś go trąca w ramię. Obejrzał się i zobaczył przed sobą wędrownego artystę. ,,Ja ci pomogę" - odezwał się nieznajomy. Mistrz, lustrując przybysza od stóp do głowy, z niedowierzaniem spytał: ,,Ty możesz mi pomóc - A kim ty jesteś?" ,,Jestem tym, który uczynił wielkim budowniczego tego zamku" - odpowiedział nieznajomy. Następnie zbliżył się do mistrza, a ten z przerażeniem spostrzegł, że u prawej nogi nieznajomego zamiast stopy jest kopyto końskie. Przebiegł go zimny dreszcz - oto sam diabeł stał przed nim.
- ,,Zawołałeś mnie i jestem tu po to, aby ci pomóc" - zaczął. ,,Że to potrafię, w to już nie wątpisz. Podam ci myśl, która ucieszy twego księcia pana".- ,,A co żądasz za swoją przysługę?" ,,Sam już wymieniłeś cenę, dla mnie jest tylko jedna zapłata - dusza, którą mi dasz w zastaw". ,,Twój książę pan mnie szanuje, będzie się cieszył, gdy wszędzie na zamku zobaczy mój wizerunek. Masz tworzyć diabła i jego nastroje, które zdradza moja twarz, a twarze diabła niech będą ozdobą tego zamku".
Mistrz chciwie podchwycił tę myśl. Zaraz wyrzeźbił szyderczo triumfującą twarz diabła. Diabeł ciągle wracał i okazywał mu inną twarz. Tak powstały maszkary, jedna za drugą, wszystkie się od siebie różniące. Pomocnicy mistrza dziwili się jego niewyczerpanej fantazji. Nie wiedzieli, co się stało.
Mistrz wykonał już 99 twarzy i głowił się nad setną. Ta maska miała zdobić główne wejście do zamku i być najbardziej atrakcyjną ze wszystkich wykonanych dotychczas masek.
O jej wygląd mistrz długo kłócił się z diabłem. W końcu skończyła się cierpliwość mistrza i krzyknął na diabła ,,Pokaż mi swoją całkowitą brzydotę, choćby oznaczało to dla mnie wyrok śmierci!" Nagle niebo zachmurzyło się, zaległa ciemność. Potężny piorun przeszył chmury, a po nim rozległ się przerażający grzmot. Mistrz pobladł i mocno się wystraszył. Między chmurami zobaczył czerwony błysk, a w nim - nieopisanie odrażające rysy twarzy, tak straszne, że mimo woli zrobił krok w tył, stracił równowagę i runął z rusztowania. Upadając obrócił się dwa razy i spadł z taką siłą na ziemię, że złamał sobie kark. Zobaczył prawdziwe oblicze diabła. Diabeł wygrał, a inny mistrz musiał dokończyć dzieło rozpoczęte przez diabelskiego rzeźbiarza. Kto dziś ogląda te maszkary na elewacji żagańskiego pałacu, jest gotów uwierzyć, że przy ich tworzeniu działały złe moce.


Legenda ta pochodzi ze strony: radamiasta.zagan.pl Zapraszam
Powstała około XIX wieku.

/

Copyright © 2014 Legendy Polskie , Blogger