BIAŁA DAMA Z DARŁOWA
Jak
każdy cieszący się powszechnym szacunkiem zamek, tak też i
darłowski posiada swoją białą damę. Zofia, bo tak za życia
nazywała się zjawia, była córką księcia słupskiego. Wbrew jej
woli już jako 16 letnią dziewczynę wydano ją za mąż. Szczęścia
jednak w tym związku nie odnalazła. Mąż jej charakter miał
porywczy i groźny. Związek małżeński był też dla niego jedynie
układem politycznym. Wiele nocy przepłakała młoda dziewczyna
zamknięta w swej komnacie, rozpaczając nad swym losem i utraconą
wolnością. Cios ostateczny przyniosła śmierć jej dzieci.
Wszystkich oprócz najmłodszego syna Bogusława. Matka jednak nie
miała z nim dobrych relacji jako, że ten kubek w kubek do ojca był
podobny.
Na
zamku w tych czasach bawił na ucztach rycerz z pobliskiego Maszewa
imieniem Jan. Zakochał się w nieszczęśliwej księżnej od
pierwszego wejrzenia i przysiągł jej posłuszeństwo i oddanie.
Ujęło to serce młodej księżnej i spragniona szczerej miłości
zakochała się w rycerzu. Z czasem uzyskała separację z szalonym
mężem i przeniosła się z lubym do zamku w Darłowie. Oboje dbali
o swe ziemie, więc kwitł tam dobrobyt, a oni cieszyli się swą
miłością. Sprawiedliwe rządy sprawiły, że każdy wielbił swą
panią i cześć jej oddawał niemal królewską.
Księżna
zmarła w 1497 roku, lecz nikt nie wie za jaką przyczyną. Być może
to zazdrosny mąż rozkazał zabić niewierną, a może odrzucony syn
wysłał trucicieli. Jedno jest pewne, że aż po dziś dzień, duch
młodej dziewczyny w białej sukni i atłasowych pantofelkach nocami
przebiega po korytarzach zamkowych, z płonącą świecą w ręku.
Miejscowi
uważają, że świeca ta jest symbolem nieustającej opieki nad
miastem… być może, bo przecież w dalszym ciągu Darłowo jest
miejscem, gdzie ludziom żyją szczęśliwie i dostatnio.
Zofia
przeszła do historii jako piękna, mądra i niezależna księżna.
Miała
talenty dyplomatyczne, czuła się związaną z Polską, dlatego
sprzyjała zbliżeniu Pomorza z Polską.
Do
dziś tajemnicą pozostaje miejsce pochówku księżnej.