Jak dwaj górale ślimaka zjedli
Żyli
na Podhalu dwaj starzy górale, którzy na jarmark się wspólnie
wybrali. Jan szedł krowę sprzedać, Piotr szedł krowę kupić. W
połowie drogi Jan wpadł na pomysł –po co my, aż do miasta iść
mamy jak ty chcesz kupić, to co ja chcę sprzedać. Na tej polance
dokonamy transakcji. –No niby tak – mówi Piotr, ale mnie żona
jeszcze po sprawunki wysłała, więc tak czy inaczej do miasta iść
mi potrzeba. Stanęło na tym, że krowę shandlują na miejscu, a na
targ pójdą po resztę zakupów.
-Dam
ci tę krowę za darmo Piotrze, jeśli zjesz ślimaka- padła
propozycja. Chociaż Piotr się brzydził, to jednak oszczędność
wzięła górę, znaleźli na łące najgrubszego mięczaka. Po
pierwszym gryzie wstręt Piotra wziął, aż pobiegł opić się wody
ze strumienia, by gardło przepłukać i już za żadne skarby
dokończyć ślimaka nie chciał. –Zjadłem połowę- powiada- to
chociaż mi się powróz od krowy należy. Tak też zrobili, więc
szła krowa Janka, na sznurku Piotra do miasta. Lecz w mieście Piotr
wymyślił –oddam ci ten powróz, bo bez niego przecież krowy nie
sprzedaż, jak dojesz tego ślimaka. –No niby tak- zgodził się
Jan i za ślimaka chwycił. I gdy już gorzałką gardło Jan płukał
mówi –Ja krowę chcę sprzedać, a ty chcesz kupić, daj mi
pieniądze, a ja ci dam krowę.
Tylko
po co my ślimaka zjedli? Zastanawiali się całą drogę powrotną.